Pierwsza mowa Sofara
Pierwsze wrażenie jakie odniosłam po przeczytaniu tekstu to myśl, że Sofar w ogóle nie słuchał tego o czym była mowa do tej pory. Jakby dopiero w tym momencie dołączył do zgromadzonych i przedstawia swoją teorię na temat sytuacji Hioba. Deklaruje, że odnosi się do wypowiedzi Hioba, ale tego nie robi. Przedstawia tylko swoje, niczym nie uzasadnione, poglądy.
Kiedy ponownie czytam i czytam co mówi ten „przyjaciel”, „mędrzec” nijak mi te dwa słowa nie pasują. Sofar (11:3) zarzuca Hiobowi kłamstwo, (11:12) stwierdza, że jest wręcz głupi. Choć, według niego ta sytuacja jest jeszcze odwracalna i może jeszcze zdobyć wiedzę. (czyżby od niego?). W (11:6) stawia się wyżej Boga i stwierdza, że „kara” jaką otrzymał Hiob powinna być o wiele sroższa, o połowę wyższa. I tu nie wykazał się mądrością, gdyż wiemy że to nie była żadna kara. Nie wykazał się też przyjaźnią. Jak można chcieć dla przyjaciela jeszcze większej kary? Nie pojmuję.
Ostatecznie, jeśli Hiob zastosuje się do rad Sofara ma szansę na znaczną poprawę swojego losu.
Podsumowanie napisała Ania... Może i Ty podzielisz się swoją refleksją nad pierwszą mową Sofara?
Komentarze
Prześlij komentarz