Druga mowa Sofara

Jestem wzburzony, mówi Sofar. Co go tak wzburzyło? Oczywiście słowa Hioba, którymi gani swoich „przyjaciół”.

Mędrzec wypowiada teologię, która już wielokrotnie była przytaczana w tym towarzystwie. Zło jest karane szybko, tu i teraz. Dobro jest nagradzane podobnie.

Sofar zwraca uwagę, że tak jest od początku (20:4) „…gdy Bóg ustanowił człowieka”. Czy aby na pewno? Nasuwa się pytanie: Dlaczego Bóg pozwolił by bogobojny Abel zginął z rąk swego brata Kaina. Dlaczego morderca nie został ukarany stosownie do swojej winy? I choć pojęcie dobra i zła, nagrody i kary znajduje swoje uzasadnienie i broni się innymi fragmentami Biblii jest jeden szczegół, którego Sofar nie zauważa, choć sam wypowiada  te słowa na końcu swojej mowy (20:28,29)

„Cały urodzaj jego domu zostanie uprowadzony; jego dobra rozpłyną się w dniu jego gniewu. Taki jest los człowieka bezbożnego od Boga, takie dziedzictwo jest mu wyznaczone przez Boga”. Czy (20:3) duch zrozumienia Sofara, nie nakazał by mu stanąć przed zabijanymi prorokami, i innymi męczennikami, od Szczepana począwszy, i powiedzieć im: to Wasza wina, zapewne zgrzeszyliście przed Bogiem

Oczywiście wypowiedzi Hioba powodują wzburzenie słuchaczy. Twierdząc, że nic złego nie zrobił sprawia, że słuchacz świadomy swoich osobistych grzechów nie potrafi się z tym zgodzić. Uważa, że to pycha, arogancja. Oceniając innych patrzymy przez pryzmat naszego własnego życia. A może dobrze by było gdyby Sofar zaufał słowom Hioba nie podejmując się w krytyki?

I na koniec taka refleksja. Jak bym się zachowała na miejscu Hioba? A jak na miejscu Sofara? Czy też nie zapędziłabym się w niesprawiedliwej ocenie sytuacji. Czy byłabym pocieszeniem, wsparciem, czy dodatkowym balastem, cierpieniem?

Komentarze

Popularne posty