Pierwsza mowa Hioba
Minął tydzień ciszy w towarzystwie przyjaciół. Milczenie przerwał Hiob. Ostatnie słowa jakie wypowiedział tuż przed przybyciem Elifaza, Bildada i Sofara wyrażały oburzenie na własną żonę, która zachęcała go do swoistej eutanazji. Hiob uważał ten pomysł za szalony, by po tygodniu zmienić zdanie? Czytając wypowiedź (2:10) zakończoną słowami „ W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył” i zaraz potem (3:1) „złorzeczył swemu dniowi”, a potem szereg pytań z serii dlaczego? odnosimy wrażenie, że ogarnął go chaos, znalazł się w wielkim zamieszaniu.
Atakowały go przeróżne myśli, chciałby wręcz cofnąć czas. Nie to co przed tygodniem gdzie doskonale wiedział w jakim jest miejscu. Co wymyślił, o czym teraz marzył? (3:13) "Leżałbym teraz i odpoczywał; spałbym i miałbym spokój" Oto czego pragnął. Świętego spokoju. (3:26) Najbardziej bolało go to, że jeszcze nie uporał się z jedną stratą przychodziła kolejna, i kolejna, a on nie mógł przeżyć swojej żałoby. Po jednej stracie przychodziły następne, zbyt szybko, by mógł sobie z tym poradzić.
Wszystko się skumulowało. Do tego ogarnął go strach. (3:25) "to czego się obawiałem, przydarzyło mi się ". Czy nadal trwa w strachu? Czego się boi, albo tylko bał? Czy wyobraźnia prowadzi go dalej co jeszcze może zostać mu odebrane, czy drży przed tym co już się stało? (1:5) „Może zgrzeszyli moi synowie i złorzeczyli Bogu w swoich sercach”? (1:13) Wydarzenie to miało miejsce w dniu kiedy była uczta u najstarszego syna, (1:5) „a gdy minęły dni uczty, Hiob … poświęcał ich… składał całopalenia za każdego z nich”. Po tej uczcie jeszcze tego nie zrobił, ona trwała. To wystarczający powód do strachu, z którym nie jest łatwo żyć.
Podsumowanie napisała Ania... Może i Ty podzielisz się swoją refleksją nad pierwszą mową Hioba?
Atakowały go przeróżne myśli, chciałby wręcz cofnąć czas. Nie to co przed tygodniem gdzie doskonale wiedział w jakim jest miejscu. Co wymyślił, o czym teraz marzył? (3:13) "Leżałbym teraz i odpoczywał; spałbym i miałbym spokój" Oto czego pragnął. Świętego spokoju. (3:26) Najbardziej bolało go to, że jeszcze nie uporał się z jedną stratą przychodziła kolejna, i kolejna, a on nie mógł przeżyć swojej żałoby. Po jednej stracie przychodziły następne, zbyt szybko, by mógł sobie z tym poradzić.
Wszystko się skumulowało. Do tego ogarnął go strach. (3:25) "to czego się obawiałem, przydarzyło mi się ". Czy nadal trwa w strachu? Czego się boi, albo tylko bał? Czy wyobraźnia prowadzi go dalej co jeszcze może zostać mu odebrane, czy drży przed tym co już się stało? (1:5) „Może zgrzeszyli moi synowie i złorzeczyli Bogu w swoich sercach”? (1:13) Wydarzenie to miało miejsce w dniu kiedy była uczta u najstarszego syna, (1:5) „a gdy minęły dni uczty, Hiob … poświęcał ich… składał całopalenia za każdego z nich”. Po tej uczcie jeszcze tego nie zrobił, ona trwała. To wystarczający powód do strachu, z którym nie jest łatwo żyć.
Podsumowanie napisała Ania... Może i Ty podzielisz się swoją refleksją nad pierwszą mową Hioba?
Komentarze
Prześlij komentarz