Pierwsza mowa Elifaza

Elifaz zaczyna swoją wypowiedź od pytania skierowanego do Hioba. (4:2) ”Jeśli będziemy rozmawiać z Tobą, nie będzie Ci przykro?” Nie czekając na odpowiedź i nie mogąc się powstrzymać od mówienia, przypomina Hiobowi jak pomagał innym. Sugeruje tym, że skoro Hiob potrafił podnosić innych w trudnych sytuacjach, to powinien teraz pomóc sam sobie. Wydaje się, że to bardzo dziwne oczekiwanie, przypominające powiedzenie „szewc bez butów chodzi”, czy „lekarzu ulecz się sam”. Raczej spodziewałabym się, że Elifaz zechce podnieść i wzmocnić przyjaciela w potrzebie. Jednak Mędrzec z Temanu, nie ma nic takiego w swojej ofercie.

Naukowiec twierdzi, że jak świat światem, żadnego niewinnego ani sprawiedliwego nie spotkało zło. Czy aby na pewno? Nie trzeba daleko szukać, już sprawiedliwy Abel został zamordowany przez swego brata. Czy tak światły człowiek mógł o tym nie wiedzieć?

Teraz Elifaz opowiada o swoim nocnym spotkaniu z siłami nieczystymi. Daje wiarę jawnemu kłamstwu zjawy, mówiącej że (4:18) Bóg nie ufa nikomu i we wszystkich dostrzega braki. Przecież Bóg chlubił się Hiobem i ufał, że wyjdzie zwycięsko z próby. Kto jak kto, ale szatańska zjawa najlepiej o tym wiedziała. Mędrzec Elifaz ufa szatanowi i jego słowom.

Stawia też kolejne zarzuty Hiobowi (4:20). I znowu wpadka. Stwierdza, że ludzie giną na zawsze. Wiemy, że tak nie jest. Biblia uczy nas inaczej niż ten teolog.

Dalej podpowiada przyjacielowi by zwrócił się do świętych. O co chodzi, o jakich świętych mówi, skoro chwilę temu twierdził, że „Człowiek umiera na zawsze” a aniołowie mają swoje wady.

Później stara się wmówić Hiobowi, że jest rozgniewany, zawistny, prostak i do tego głupi i chciwy.

Za chwilę trąca inną strunę (5:6) Jakoby niektórzy ludzie byli „przeznaczeni” do życia w niedoli. (hmmm)

Wreszcie Elifaz przechodzi do rad w stylu, co ja bym zrobił na twoim miejscu. (5:8)”Ja jednak szukałbym Boga, i Bogu przedstawił swoją sprawę” Wiemy, że nie jest na miejscu Hioba, żyje w komforcie i nie szuka Boga. Chwilę temu słuchał demonicznych, nocnych zjaw.

Zaraz potem wygłasza hymn pochwalny na cześć Boga, i po dwóch wersetach zaczyna skręcać. W jego wypowiedzi pojawiają się prawdy, półprawdy, prawie prawdy. Wśród potoku słów znajdujemy (5:17) często cytowany werset „ Oto błogosławiony jest człowiek, którego Bóg strofuje, nie gardź więc karceniem Wszechmogącego” to taka perełka pośród bełkotu ludzkich mądrości. 

Koniec wypowiedzi jest dla mnie bardzo zaskakujący. (5:25-26) zawiera proroctwo dotyczące dalszych losów Hioba. Co więcej. Wiemy że te słowa wypełniły się na prawdę. 

Ostatecznie Elifaz podsumowuje swoją wypowiedź „Oto do tego doszliśmy i tak jest”... i kończy krótkim zachęceniem (5:27) „Słuchaj tego i sam rozważ to sobie”.

To podsumowanie napisała Ania... Może i Ty podzielisz się swoją refleksją nad pierwszą mową Elifaza?

Komentarze

Popularne posty